środa, 15 grudnia 2010

Gdzie Teleranek?



Lublin, o rzut puszką farby od pomnika Wdzięczności. Już dniało. Czerwona nyska, a w nysce puste butelki. No, nie tylko. Jest chlebek, jest zwyczajna. Na ścianie od strony kierowcy, wisi pornografia z Reichu. Na polówce śpią dwa powody, tego stanu rzeczy.

-Wacek... Waceeeek!!! Wstawaj, zalej zmore! Łeb mi (urwał) pęka. No jidź! Taki (urwał) kac, że (urwał) nie chce mi sie (urwał) klunć.
Wacek przykryty podziurawionym przez myszy i milicje, szarym kożuchem, wysunął spod niego nieśmiało jedno oko, potem drugie. Z wielką trwoga i obrzydzeniem ściągnął z twarzy owłosioną i cuchnącą rękę towarzysza. Wtedy nastąpił szok drugi. Butelka, którą dzielnie dzierżył w ręku przez całe wieczorne spotkanie osiągnęła dno. No, nie sama, bo z jego wydatną pomocą. Tak czy inaczej trudno mu było pogodzić się z faktem braku na stanie artykułów wysokooktanowych. Wtem smutek go ogarnął wielki. Rzecze zatem do kompana swego Dzidka... to znaczy próbuje mówić:
- Wsjo, w (urwał)... poszło. Ni ma.
Dzidek usłyszawszy lament przyjaciela sprężył się, zmarszczył czoło i wydukał z powagą:
-Monopol...
-Eee, Nidziela... - ze świeczkami w oczach stwierdził Wacek.
-Idź, do Irki. Ona ci przeda. - Dzidek z zaangażowaniem poddał temat kamratowi.
- Ju żem był wczora.- Wacek bezceremonialnie podrapał się po męskości. - Było co inszego od niej. Irka sama...a, grudziń za oknym.
- Ty czort łobatyj. Czekaj jak Jaśko z kryminału wróci.
Wtedy, niczym bliźnięta, zaczęli razem w jednej chwili dygotać i zmieniać kolor twarzy raz na żółty, raz na zielony. Diagnoza była jasna. To poziom alkoholu zaczął gwałtownie spadać. Wacek tchnięty nagłą i nieznaną trzeźwemu człowiekowi siłą, podniósł spuchniętą i czerwoną, jak legitymacja Partii, głowę spod kożucha. Było to zadanie trudne, ale wykonalne. Największe problemy miał Wacek jednak z wybiciem w przestrzeń nyski swojej rzyci, ale i z tej opresji wybrnął bez szwanku. Teraz stoi, a raczej stara się utrzymać pion. W balansowaniu pomaga mu wielce, nieodłączna towarzyszka o imieniu Żytnia. Niestety, brak zawartości w przyjaciółce dał o sobie niedługo znać. Przed niechybnym upadkiem uratowała go drewniana półka zawieszona na wysokości okien Nyski, bo w owym apartamencie obaj panowie kultywują z powodzeniem tradycje przodków. Szukając po omacku równie atrakcyjnej koleżanki Żytniej - Wiśnióweczki Wacek w jakiś tylko mu znany sposób uruchomił radio. Unitra , kupiona za pierwszomajową premię, najpierw zazgrzytała, zaskrzeczała i wypluła komunikat:
"...z dniem dzisiejszym Rada Państwa wprowadziła stan wojenny na obszarze całego kraju..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz