poniedziałek, 27 grudnia 2010
... pokazali światu, jak Prusaka sie wypędza boso do Heimatu...
Powstanie warszawskie zrodziło się spontanicznie. Czyn był to chwalebny i godny podziwu, ale głupi. Głupi. Po prostu.
Czy aby wyjść z opresji cało, trzeba walić pałą na oślep? Może i tak, ale w czasach neolitu.
Zapomniane powstanie. Takim terminem ostatnio tytułuje się Powstanie Wielkopolskie. Rozstawione posterunki, od dawna przygotowane zaplecze finansowe, jak i militarne, podwaliny polityczne. 13 listopada 1918 roku Komisariat Naczelnej Rady Ludowej wydał odezwę do społeczeństwa polskiego zaboru pruskiego. Nie wzruszał do walki, szału czy gwałtów, ale do spokoju. Po co na darmo przelewać krew? Najważniejszy był impuls. Owy impuls przyjechał 26 grudnia koleją z Gdańska. Walczyliby dalej niż do 16 lutego, może aż do Berlina. Marszałek Ferdinand Foch, pogroził jednak Teutonom palcem. Z tego rozejm. Po co to pisze? Po nic. W Poznaniu świat idzie do przodu. W '18 roku dziadkowie zrobili swoje. Teraz ich wnuki robią swoje - pracują, bogacą się, uczą. Są patriotami tak samo jak ich przodkowie. Bez różnicy. Bo łatwo latać z karabinem po lasach bez powodu. Trudniej jest odłożyć go i zabrać się do roboty. Dzielni Poznańczanie (tak samo Ślązacy) opanowali to do perfekcji. A my?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz