piątek, 24 czerwca 2011

Byłem w sobotę pod drzewem. Niby nic specjalnego, ale na dzewie siedział Stefan Szmidt. Najsławniejszy kresowy pielgrzym teatralny przyjechał do grajdołka nad Wieprzem.

niedziela, 19 czerwca 2011

Koniec w poszukiwaniu początku



Zejdź duchu ciemności...

przez żelazo do ognia, przez drzewo do wody...

zamień się w kamień, napij się krwi mojej...

Ajelu Sabatanie Aster od trzykrotnie, po trzykroć Trójcą w trzy...

Ajelu Luciferusie Vayoet niech przepali go ogień twój...

Przeklęty bądź trzykrotnie i po trzykroć Trójcą w Krzyż,

o Sabatanie!

lusiurandum patri datum usque ad hanc diem ita servavi

wtorek, 31 maja 2011

Z życia KO-wca odc. 2

Pracuję, ekhm... w placówce kultury(?). Nie można jednak tego terminu mylić z Miejscami Kulturalnymi. W Domach, Ośrodkach i Budkach kultury pracują zazwyczaj animatorzy kultury (nie mylić z amatorami, jeżeli w ogóle tacy istnieją). W zależności od humoru żyją w stadach lub samotnie. Na dietę poszczególnych osobników składa się najczęściej krajowa płaca minimalna. Rozmnażanie - tymczasowy brak danych. W zakresie pracy , jeżeli takowy istnieje, mają za zadanie wiedzieć i robić wszystko z zakresu... wszystkiego. Na ich czele zazwyczaj stoi przewodnik stada nazywany komendantem gestapo dyrektorem lub kierownikiem. Ma za zadanie wiedzieć wszystko o wszystkich swoich pracownikach. Jest to funkcja, która ma służyć (<-bardzo fajne słowo, prawda) sprawowaniu kierownictwa nad zespołem. W wielu przypadkach istnieją placówki z obsadą jednoosobową. Samego kierownika.

piątek, 7 stycznia 2011

Z życia KO-wca



Barometr idzie na pogodę. Na dworze. U mnie - pod kopułą - wali gradem. Atmosfera? Jak w pokoiku przesłuchań KBW. Co będzie dalej? A to jest najciekawsze. Zawsze można wziąć w dłoń siekierkę, pójść na przełaj przez pola do lasu i przeczekać całe to gówno w ziemiance. No, tak byłoby najłatwiej.

Zszedł dzisiaj Krzysztof Kolberger - dla mnie typ modelowego, rdzennego warszawiaka. Był z Gdańska. Niemczyk, Zapasiewicz, teraz On. Wkrótce do obejrzenia tylko filmy z archiwum. Taśma polska nie kręci się, a jeżeli nawet, to na pewno nie w dobrym kierunku. Mamy ściek, do samego Bałtyku.

Dlaczego historia? Bo wydaje się jakaś poukładana i niewyjaśniona do końca. Bo wyjaśniona być nie może. Bo może dlatego, że ludzie byli kiedyś bardziej bogobojni (naturo-bojni)i żyli nie po to, aby tylko żyć, ale po coś więcej. Najśmieszniejsze jest to, że życie, egzystencja, konsumpcja znaczyła( nie nie generalizujmy) wtedy mniej, niż na dzień dzisiejszy.

Tadeusz Olsza już 80 lat temu stwierdził, że wszystko byłoby dobrze jakby tylko nie nerwy. I materializm.

środa, 5 stycznia 2011

Bachleda-Curuś...

... niech się schowa razem ze swoim Farrell'em.

Jak powiedział wierszokleta, prozaik czy poeta: Born in Poland, "made" in Germany, stolen by Hollywood.

Proszę patrzeć i podziwiać.








piątek, 31 grudnia 2010

... i yeszcze raz ...

Bombka na choince dynda już od tygodnia, aż miło. Nic nie wskazuje na nadejście katastrofy. A ta niewątpliwie nadejdzie.

Ile kosztuje dzisiaj litr benzyny? To sztandarowe pytanie, zadawane mi w przez szanownych pracowników Ośrodka Kultury Samorządzącej (Się), gdzie docierają przygotowują mnie do pracy KO-wca.
Nawarstwienie się tych i innych pytań, niesamowicie wkurza, irytuje, powala a w końcu nudzi. Co roku to samo. Co roku proszę o wojnę. O wojnę z USA. Wypowiedzmy ją dziś amerykanom, a poddajmy się nazajutrz. Ale nasz Orzeł Biały nie na darmo patrzy na wschód, w stronę naszego, bądź co bądź, Dużego Brata. Jak wiele osób w naszym kraju (naszym? moim?) liczyłem się z konfliktem bezpośrednio po "incydencie smoleńskim". Tragedia to była owszem. Nie ma co jednak robić z tego drugiego Sarajewa. Katastrofa Tupolewa nie zostanie pociągnięta, aż takich konsekwencji jak zamach na arcyksięcia Ferdynanda. Dla zachodu jesteśmy zerem. Dla wschodu łakomym kąskiem. Tak było jest i będzie. No, ale cóż - wojna to zysk. Zależy tylko po jakiej stronie. Jaki był ten rok? Oby następny nie był gorszy, bo jeśli chodzi o sytuację ogólną, to wszystko pikuje w dół. Nie stawiajmy już tylko pomników, proszę. Pomyślmy o żywych. Za sama cenę cementu można zrobić coś dobrego. Wracając ds. śp. Prezydentów (pamiętajmy o śp. Ryszardzie Kaczorowskim, choć jemu tak naprawdę należy się postument) i sprawy pomnika przed pałacem: w Polsce nie ma nigdzie pomnika ostatniego króla Polski. Sprawdziłem dokładnie. Nie ma. Co na to PIS i IPN, czy PJN? Skandal!

poniedziałek, 27 grudnia 2010

... pokazali światu, jak Prusaka sie wypędza boso do Heimatu...


Powstanie warszawskie zrodziło się spontanicznie. Czyn był to chwalebny i godny podziwu, ale głupi. Głupi. Po prostu.

Czy aby wyjść z opresji cało, trzeba walić pałą na oślep? Może i tak, ale w czasach neolitu.

Zapomniane powstanie. Takim terminem ostatnio tytułuje się Powstanie Wielkopolskie. Rozstawione posterunki, od dawna przygotowane zaplecze finansowe, jak i militarne, podwaliny polityczne. 13 listopada 1918 roku Komisariat Naczelnej Rady Ludowej wydał odezwę do społeczeństwa polskiego zaboru pruskiego. Nie wzruszał do walki, szału czy gwałtów, ale do spokoju. Po co na darmo przelewać krew? Najważniejszy był impuls. Owy impuls przyjechał 26 grudnia koleją z Gdańska. Walczyliby dalej niż do 16 lutego, może aż do Berlina. Marszałek Ferdinand Foch, pogroził jednak Teutonom palcem. Z tego rozejm. Po co to pisze? Po nic. W Poznaniu świat idzie do przodu. W '18 roku dziadkowie zrobili swoje. Teraz ich wnuki robią swoje - pracują, bogacą się, uczą. Są patriotami tak samo jak ich przodkowie. Bez różnicy. Bo łatwo latać z karabinem po lasach bez powodu. Trudniej jest odłożyć go i zabrać się do roboty. Dzielni Poznańczanie (tak samo Ślązacy) opanowali to do perfekcji. A my?